Wyniki badania[1], opublikowanego w Journal of the Academy of Nutrition and Dietetics w lutym tego roku, wydobyły na światło dzienne problem nieprawidłowego odżywiania się osób po pozytywnie zakończonej terapii onkologicznej. – W ostatnich latach wiele sił zainwestowano w edukację o roli żywienia w profilaktyce oraz w procesie leczenia. Ten drugi temat wciąż wymaga pogłębiania i dotarcia z nim do nowych osób, jednak coraz bardziej widoczna jest także potrzeba włączenia trzeciego ogniwa, jakim jest prawidłowe żywienie po terapii, czyli integralnego elementu tzw. profilaktyki wtórnej – mówi dr n. med. Paweł Kabata, chirurg onkolog, lekarz żywienia klinicznego, ekspert kampanii „Żywienie medyczne – Twoje posiłki w walce z chorobą”.
Podstawa do zachowania sił w trakcie leczenia
– Choroba nowotworowa jest jedną z tych, które szczególnie zwiększają ryzyko niedożywienia. W jej trakcie zapotrzebowanie organizmu na energię i niektóre składniki odżywcze wzrasta, a w przypadku białka nierzadko nawet dwukrotnie, w stosunku do potrzeb sprzed diagnozy. Jest to efekt nasilonego katabolizmu, czyli zwiększenia tempa przemiany materii i wzmożonego zużycia białka w związku z mobilizacją układu odpornościowego i koniecznością regeneracji zdrowych tkanek, a także gojenia tych, które uległy uszkodzeniu podczas procesu leczenia[2]. Często, w przypadku niemożliwości pokrycia tego zapotrzebowania za pomocą zwykłej diety doustnej, niezbędnym wsparciem organizmu w procesie terapii jest wdrożenie żywienia medycznego. Kluczowe jest bowiem dostarczenie pacjentowi odpowiednio dużej dawki energii i składników odżywczych, aby przeciwdziałać rozwojowi kacheksji nowotworowej (wyniszczenia). Do tego momentu mamy dosyć jasne zasady postępowania, natomiast po zakończeniu leczenia kontakt pacjenta z personelem medycznym jest coraz rzadszy, zalecenia postępowania przestają być już tak bardzo restrykcyjne, a o żywieniu praktycznie się zapomina i pacjenci często wracają do starych, niekoniecznie zdrowych nawyków żywieniowych. Dlatego tak ważne jest, by mówić także o tzw. profilaktyce wtórnej – mówi dr n. med. Paweł Kabata.
Profilaktyka wtórna – czas, aby o niej edukować
Ekspertów zaalarmowały wyniki badań, opublikowanych w The Journal of the Academy of Nutrition and Dietetic, przeprowadzonych wśród amerykańskich pacjentów. Wykazały one, że osoby dorosłe, które zakończyły pomyślnie leczenie przeciwnowotworowe powszechnie stosują nieodpowiednią dietę[3], co szczególnie widoczne jest w przypadku osób z nadwagą i niskim poziomem wykształcenia. Jedno z badań wykazało, że spożywają one niedostateczną ilość produktów zbożowych pełnoziarnistych, warzyw i fasoli oraz nadmierną – sodu i tłuszczów nasyconych.
Chociaż duża grupa kobiet po przejściu raka piersi deklaruje, że dokonała pozytywnych zmian w swojej diecie i stylu życia po diagnozie i terapii, to jednak odsetek osób spożywających zalecaną ilość produktów o wysokiej wartości odżywczej i aktywnych fizycznie pozostaje niski.
– Profilaktyka wtórna to rzadko poruszany temat, a w przypadku żywienia – wręcz pomijany. Nie bez przyczyny mówi się o tym, że po leczeniu następuje okres rekonwalescencji. Oznacza to, że organizm wciąż jest jeszcze wyczerpany, potrzebuje się zregenerować. Podwyższony metabolizm może utrzymywać się jeszcze długo po chorobie, a zdarza się też, że pacjenci nigdy nie wracają do wyjściowej masy ciała. Nasze mięśnie nie odbudowują się z dnia na dzień – wystarczy przytoczyć przykład prostego skręcenia kostki. Nawet po wyleczeniu, gdy przestaje boleć, konieczne są odpowiednie ćwiczenia, by przywrócić ścięgnom i mięśniom ich prawidłową funkcję. Choroba nowotworowa to walka całego organizmu, dlatego w sposób szczególny powinniśmy o niego zadbać także po zakończeniu leczenia – zaznacza dr Kabata.
Amerykańscy badacze, pochylający się nad tematem, wyrażają nadzieję, że ich wyniki badań pomogą w opracowaniu konkretnych strategii interwencji żywieniowych u osób z grupy wysokiego ryzyka ponownego rozwoju choroby, do jakiej należą byli pacjenci onkologiczni. Jak bowiem pokazują statystyki, pacjenci, którzy pokonali chorobę, jeszcze przez 5 do 10 lat pozostają w grupie podwyższonego ryzyka, a w przypadku niektórych nowotworów złośliwych nawet przez całe życie[4].
– Z doświadczenia wiem, jak w tak wrażliwych grupach trzeba być uważnym na każdy sygnał organizmu, w tym związany z odżywianiem. W każdym przypadku wystąpienia objawów zwiększających ryzyko niedożywienia, takich jak obniżenie apetytu czy trudności w połykaniu, działania trzeba podjąć natychmiast. Zwłaszcza, gdy do czynienia mamy z tak szczególną grupą, jaką są byli pacjenci onkologiczni. Dieta tradycyjna może być wystarczająca, jeśli jest odpowiednio urozmaicona i właściwie zbilansowana, ale jeśli nie, to warto skonsultować z lekarzem włączenie żywienia medycznego, czy to kompletnego (zawierającego wszystkie potrzebne składniki odżywcze), czy uzupełniającego (np. z dużą zawartością białka) – wyjaśnia ekspert.
Pacjent powinien mieć ciągłe wsparcie
Jednocześnie większość ankietowanych w amerykańskich badaniach osób po chorobie nowotworowej deklarowała, że porad żywieniowych poszukiwała w internecie, a tylko niecała połowa zgłosiła, że szukała ich u pracowników służby zdrowia. Dr n. med. Paweł Kabata podkreśla, że chory nie może zostać sam.
– To zadanie lekarzy i systemu opieki zdrowotnej, aby pacjent miał ciągłe wsparcie, odpowiednie zalecenia i jasny plan rekonwalescencji, uwzględniający plan żywieniowy. Zwłaszcza pacjent onkologiczny, który może wymagać skierowania do dietetyka, poradni żywieniowej lub potrzebować stosowania preparatów doustnych, a później zdrowej, prawidłowo zbilansowanej diety. Chociaż w wielu przypadkach masa ciała wzrasta po zakończonym leczeniu, to często jest to przyrost nieprawidłowy, a czasem wręcz niepożądany. Dlatego nie możemy dać się zwieść – jeżeli pacjent nie odżywia się odpowiednio, to zamiast przyrostu masy mięśniowej, obserwujemy głównie większą ilość tkanki tłuszczowej, co nie niweluje ryzyka niedożywienia i nie „uzbraja” organizmu w potrzebne mu siły w okresie rekonwalescencji, a może prowadzić do nasilania reakcji zapalnych. Co więcej, w niektórych grupach nowotworów np. hormonozależnym raku piersi może przyczyniać się do zwiększenia ryzyka nawrotu choroby.