Opieka nad osobą chorą to zadanie, które często wymaga diametralnych zmian i wyrzeczeń w życiu opiekuna. O obciążeniu, z jakim się mierzą, przeważnie jednak milczą sami opiekunowie. W celu wydobycia ich problemów i potrzeb na światło dzienne głos zabrała Katarzyna Dowbor. Sama wspiera swoją 89-letnią mamę, która mimo dobrego zdrowia i sprawności, w tym wieku w wielu obszarach potrzebuje już wsparcia bliskich.
– Mam wielki szacunek dla opiekunów. Stykam się z nimi i ich najróżniejszymi historiami – bardzo często nie tylko w życiu prywatnym, ale przede wszystkim w pracy. Nie mogę znieść hejtu, z jakim się nieraz mierzą. Sądzę, że wynika on z niezrozumienia ich sytuacji – obciążenia, poświęcenia i ogromu pracy, z jakim wiąże się opieka nad chorym. Pomoc w codziennej toalecie, gotowanie posiłków, podawanie lekarstw, opieka i pielęgnacja związana z domowym żywieniem dojelitowym czy tlenoterapią, to nieraz praca 24 godziny na dobę – wyznaje Katarzyna Dowbor w serii poruszających postów na instagramowym profilu @JestemOpiekunem, który powstał z inicjatywy Fundacji Nutricia w ramach VI edycji kampanii edukacyjnej „Żywienie medyczne – Twoje posiłki w walce z chorobą”.
Jest to miejsce, w którym opiekunowie mogą czerpać siłę i motywację z doświadczeń innych osób, jak i stać się wsparciem poprzez podzielenie się swoją historią. Służy także udzielaniu merytorycznego wsparcia opiekunom i ich podopiecznym m.in. w takich obszarach, jak odżywianie w chorobie czy pomoc psychologiczna.
Zrozumienie sytuacji drugiego człowieka jest kluczem do udzielenia odpowiedniego wsparcia. Dlatego tak ważne jest, abyśmy zarówno dostrzegli społeczną rolę opiekunów w procesie walki o zdrowie chorych, jak i spojrzeli na każdego z nich indywidualnie – poznali problemy, troski i potrzeby tego konkretnego opiekuna, który jest obok nas oraz zachęcali ich do tego, aby sami o sobie nie zapominali.
– Często proszę opiekunów, aby pamiętali o samych sobie. Czasami naprawdę drobna dla innych rzecz może dać dużo wsparcia i oddechu. Mieliśmy w jednym programie telewizyjnym mamę, młodą dziewczynę, która samotnie wychowywała dwóch synków z niepełnosprawnościami. I ona do mnie mówi: „Pani Kasiu, wie pani, o czym marzę? Żeby pójść z kimś do kawiarni i napić się kawy”. Więc ja na to: „To chodź, idziemy na kawę”. Koledzy z ekipy przez dwie godziny zajęli się dziećmi. A dla niej te dwie godziny były chwilą gigantycznego szczęścia. Po prostu bardzo potrzebowała takiego zwykłego oderwania się od codziennych zajęć, pobycia wśród innych ludzi, porozmawiania. Z tej naszej kawy wracała do domu z ogromnym uśmiechem na ustach – opowiada Katarzyna Dowbor.